Każdego dnia w zatłoczonym autobusie wyciągam książkę. O ile wygodniej byłoby wyjąć niewielki i lekki czytnik, niż męczyć się z grubym tomiszczem... albo zapakować go do walizki i nie musieć myśleć o nadbagażu... Postanowiłam więc nieco zgłębić temat e-booków i czytników. Dziś znalazłam elektryzującą informację, że pojawi się czytnik e-booków, który będzie sprzedawany za mniej niż 100 $ (źródło: http://www.elibre.pl/). Tymczasem jednak najtańszy na naszym rynku jest BeBook Mini, który możemy kupić za „jedyne” 780,99 zł w Merlin.pl (źródło: ceneo.pl) i ceny jak przewidują fachowcy raczej wkrótce nie spadną. Tak więc na razie będę nadal męczyć się z tradycyjną książką. Pociesza mnie jako bibliotekarkę fakt, że dopóki potrzebujemy tradycyjnych książek, będą istnieć biblioteki.
Cóż, ja też jestem bibliotekarką i zagorzałą czytelniczką, ale nigdy nie zamieniłabym tradycyjnej formy książki na maszynę. Książka to książka - namacalny efekt czyjejś pracy, pachnący drukarnią, przełożony zakładką, z własnymi ołówkowymi poprawkami (bo błędów w książkach, niestety, nie brakuje). I rzecz kolejna - gdy wypadnie, nie trzeba z nią biec do informatyka. :) Poza tym przyjemniejsza w przytulaniu niż maszyna. ;) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńobecnie ceny czytników znacznie spadły, zza oceanu można zamówić Kindle już za 99$, co wychodzi z przesyłką mniej niż 500 zł. W Polsce najtańsze e-czytniki też tyle kosztują jednak są mniej funkcjonalne niż Kindle.